Spis treści:
1. Jak zabrać się do pracy nad blogiem?
2. Jak prowadzić blog?
3. Jak zarobić na blogu?
4. Zarabianie na blogu a kwestia etyczna?
5. Co decyduje o sukcesie?
Wśród zapytań prowadzących na moją stronę „Świat Podróży Kolejowych” coraz częściej pojawiają się pytania o zarobek na blogu podróżniczym lub stronie podróżniczej. Rzeczywistość jest zupełnie inna niż wyobrażenia, więc postanowiłem napisać szczegółowy poradnik.
Jeśli chodzi o mnie, to nie udało mi się zarobić nic. Świetnie zapowiadające się programy partnerskie okazały się totalną klapą, nie znalazłem żadnych sponsorów ani partnerów, a rzeczywistość bardzo mnie rozczarowała. Ze strony internetowej postanowiłem zrezygnować po trzech latach pracy – prowadzę ją jedynie jako rzadko aktualizowany poradnik. Dlaczego prowadzę blog? Z dwóch powodów: szkoda mi rezygnować za darmo z atrakcyjnej domeny i pojawiły się konkretne propozycje współpracy.
Przed rozpoczęciem pracy nad superpopularnym blogiem lub przebojową stroną uświadom sobie kilka rzeczy:
– w ostatnich latach nastąpił wysyp blogów podróżniczych, więc trudno się przebić.
– aby zarobić, trzeba zainwestować. Niestety, nawet największa inwestycja nie gwarantuje sukcesu.
– regularne prowadzenie bloga i pisanie porządnych artykułów to bardzo czasochłonne zajęcie.
– blogi podróżnicze to zajęcie dla młodych, zdrowych, pięknych i bogatych. Jeśli taki nie jesteś, lepiej sobie odpuść.
– nie ma sensu prowadzenie stron internetowych, w zasadzie wszystko jest w Wikipedii.
1. Jak zabrać się do pracy nad blogiem
– zastanów się, kto ma być odbiorcą treści. Są blogi o tanim lataniu, o tanim podróżowaniu, podróżowaniu autostopem, podróżowaniu z dzieckiem, nawet podróżowaniu z psami. Ja prowadzę blog o podróżowaniu koleją, ponieważ kolej i podróże to dwie moje pasje. Inni wolą latanie, jeszcze inni uznają jedynie rower, autostop lub własny samochód. Bardzo trudno stworzyć blog dla każdego.
Zobacz również:
Jak wypromować blog i odnieść sukces?
Jak komercja niszczy blogi podróżnicze
– wykup serwer i stwórz projekt bloga. Bardzo ważna jest atrakcyjna, łatwa do zapamiętania domena. Najlepsze są już dawno zarezerwowane. Od stworzenia szkicu do publikacji bloga mija często nawet kilka miesięcy. To bardzo czasochłonne zajęcie. Możesz to wszystko zlecić profesjonalistom, ale wtedy zapłacisz kilka tysięcy złotych.
– wybierz się na wycieczkę i przygotuj materiały na pierwsze artykuły. Pamiętaj, że wyjazdy po Polsce, czy sąsiednich krajach nic ci nie dadzą. W dzisiejszych czasach aby zaistnieć w blogosferze, trzeba pojechać przynajmniej do Islandii, Tajlandii, Australii, Stanów Zjednoczonych, na Sri Lankę lub do Indii. Jednak nawet to może nic nie dać, bowiem w tych krajach byli już niemal wszyscy czołowi blogerzy. Przygotowanie pierwszych artykułów uświadomi ci, ile czasu potrzeba na redagowanie bloga.
– nie licz na natychmiastowy sukces. To przywilej dla blogerów związanych wcześniej z mediami. Blog ma jednak o wiele większe szanse na powodzenie niż strona internetowa. Odczekaj przynajmniej sześć miesięcy. Po tym czasie zdecyduj, czy bawisz się w to dalej, czy rezygnujesz.
2. Jak prowadzić blog
– prowadź blog w miarę regularnie. Z początku będzie konieczne publikowanie artykułów codziennie lub co kilka dni, co poprawi pozycję bloga w wyszukiwarkach oraz przyciągnie pierwszych czytelników. Kiedy osiągniesz oczekiwany poziom czytelników, możesz publikować znacznie rzadziej.
– zmyślaj i koloryzuj. Rzetelność może okazać się twoim gwoździem do trumny. Wprawdzie z jednej strony budujesz sobie markę i wizerunek, ale z drugiej zwykłe relacje z podróży z omawianiem wad i zalet źle się sprzedają. O wiele lepiej sprzeda się bajka o podróż autostopem przez całą Europę z pięcioma groszami w kieszeni, czy tygodniowej wyprawie do Norwegii za 100 złotych. Doświadczony podróżnik bez problemu wychwyci zmyślone historyjki, ale nikogo to nie obchodzi. Nawet, jeżeli będziesz spał w luksusowym hotelu, możesz napisać, że spałeś w domku na placu zabaw.
– nie przyznawaj się do własnych słabości. Masz być najpiękniejszy, najmądrzejszy, wszystko musi ci się udawać, musisz sobie poradzić w każdej sytuacji – po prostu być geniuszem. To przyciąga tysiące fanów. Choroba, błędna decyzja, czy jakakolwiek wpadka sprawią, że stracisz popularność.
– nie podawaj źródeł informacji, nie polecaj innych stron. Czytelnicy powinni być przekonani, że to twoja wiedza i ty jesteś wszechwiedzącym podróżnikiem znającym na pamięć wszystkie rozkłady jazdy, najlepsze noclegi, środki transportu w innych krajach i najciekawsze miejsca. Utwierdzaj ich w tym przekonaniu. Zauważ, że blogerzy podróżniczy na swoich stronach podają odnośniki do zaprzyjaźnionych blogów, ale nie podają odnośników do stron, z których czerpią informacje.
– nie krytykuj. Świat jest piękny, ludzie wspaniali, wszystko jest tanio, a najlepiej za darmo. Blogi podróżnicze są pełne młodzieńczej naiwności, wiary w dobrych ludzi i piękny świat. Z jednej strony zazdroszczę autorom takiego postrzegania świata, z drugiej bywa to bardzo irytujące, bo tak naprawdę świat jest brutalny, a wszystko to obłuda.
– zwiedzaj to, co modne i co może przyciągnąć czytelników. Jeżeli opiszesz jakieś ładne, mało znane miasteczko w Polsce, czy na przykład na Węgrzech, na nikim nie zrobi to wrażenia. Natomiast jeżeli opiszesz modną stolicę przeżywającą napływ turystów, wzrośnie oglądalność i będziesz „cool” wśród innych podróżników. Spójrz na przykład. Piszesz „Ostrów Wielkopolski”, opisujesz miasto, robisz zdjęcia – przeczyta to kilka osób. Kiedy opiszesz Poznań, czy Warszawę, modne lokale itp. będziesz miał setki wejść.
– bądź aktywny na portalach społecznościowych. Stwórz fanpage na Facebooku, profil na Instagramie, Google Plus, You Tube, Twitterze i gdziekolwiek się da.
– rób sobie selfie w każdym miejscu, pozuj, uśmiechaj się. Sukces odniesiesz wtedy, kiedy przekonasz partnerów i czytelników, że to ty jesteś ważniejszy niż odwiedzane miejsca. To twoje nazwisko ma być wymieniane w mediach, nie odwiedzane miejsca. Prywatnie denerwuje mnie moda na selfie, „dzióbki”, lansowanie się, lecz co zrobić.
– promuj się na wszystkie możliwe sposoby. Wpisuj komentarze przy artykułach na innych blogach (oczywiście z odnośnikiem do twojego bloga), spamuj pod artykułami podróżniczymi na onecie i gazecie.pl (połowa komentarzy to najczęściej reklamy blogów podróżniczych), komentuj wszystko na Facebooku.
– jeżeli masz małe dziecko, zrób z niego gwiazdę. Ludzie będą z przyjemnością patrzyli, jak małe dziecko zwiedza cały świat. Fotografuj dziecko, pisz „mój bobas w podróży”, „wszyscy zachwycali się naszym bobasem” itp. Do tego fotki i sława gotowa.
Ja osobiście nie stosuję się do tych rad, ale chcąc odnieść sukces w blogosferze nie masz wyjścia. Takie są reguły. Wiem, co o tym myślisz, lecz im dłużej będziesz myślał, tym bardziej będziesz sfrustrowany.
3. Jak zarobić na blogu?
Pewnie wyobrażasz sobie, jak sponsorzy walą drzwiami i oknami, a po odkręceniu kurka w kranie zamiast wody wypływają pieniądze, do tego jako bloger masz miliony na koncie. Nic bardziej mylnego, poza pojedynczymi przypadkami blog może być jedynie dodatkową pracą. Ale wtedy zarobisz grosze, a nie będziesz miał czasu na pisanie rzetelnych artykułów i podróże. Wyjątkiem są szczęśliwcy mający mało wymagającą pracę za wysokie wynagrodzenie, dzięki czemu mają pieniądze na podróże, nie padają ze zmęczenia po przyjściu z pracy i mogą sobie wziąć np. kilkumiesięczny bezpłatny urlop. Tak naprawdę to tylko garstka wybrańców.
Nie zniechęcaj się tym. Istnieje kilka sposobów jak zarobić na blogu. Nie zawsze są to zarobki bezpośrednie, dużo więcej podobno zyskuje się na zleceniach pośrednich.
– najlepszym sposobem na zarobek bezpośredni są reklamy Google Adsense. To najlepszy program partnerski i jedyny godny polecenia w Polsce. Solidność, uczciwość, przejrzysty system rozliczeń – problemem są natomiast niskie stawki za kliknięcia. Przez większość dni za kliknięcie w reklamę zainkasujesz 10 groszy, co przyniesie mizerny dochód na koniec miesiąca.
– odpuść sobie programy afiliacyjne dotyczące sprzedaży biletów itp. Na tym zarabiają strony internetowe. Aby zarobić, trzeba mieć oglądalność rzędu 50 000 unikalnych użytkowników DZIENNIE. Podam przykład. Przez miesiąc uczestniczyłem w bardzo atrakcyjnym programie partnerskim jednego z przewoźników kolejowych. Jeżeli ktoś kliknął w odnośnik na mojej stronie i kupił bilet, otrzymywałem 2-5 euro prowizji. Przy oglądalności około 1500 unikalnych użytkowników dziennie, na 45 000 użytkowników miesięcznie około 2000 weszło na stronę przewoźnika. Pięć osób kupiło bilet, z czego dwie anulowały zamówienie. Zarobiłem 11 euro, ale nie dostałem nic, bo wypłaty zaczynały się od 25 euro. Na innych programach afiliacyjnych w ogóle nikt nic nie kupił. W Polsce to nie ma szans. Na blogach nie warto nawet próbować.
– blogi, w przeciwieństwie do stron internetowych, mają o wiele większy potencjał w zakresie kampanii promocyjnych i artykułów sponsorowanych. Niestety, aby na to sobie zapracować, trzeba mieć przynajmniej ponad tysiąc unikalnych użytkowników dziennie i przynajmniej 10 tysięcy fanów na Facebooku.
– pozyskanie sponsora to jeszcze trudniejsza sprawa. Sponsor nie da ci nic za darmo – on też musi coś z tego mieć. Dlatego na sponsorów mogą liczyć ci, którzy mają największą oglądalność i najwięcej fanów. O tym decyduje pozycja w wyszukiwarkach, liczbę wyświetleń można też nabijać tworząc różne slajdowiska, modne chociażby TOP 10 i pisząc bezwartościowe, dobrze sprzedające się artykuły. Nie ma to nic wspólnego z rzetelnością i jakością, ale daje szanse na powodzenie projektu.
– są gazety, które bardzo dobrze płacą za artykuł specjalistyczny o jakimś kraju, najlepiej ze zdjęciami. Niestety, to rzadkość. Większość portali i gazet wyznaje tylko jedną zasadę: piszesz dla nas za darmo, aby mieć publikację w portfolio. Po co mają płacić, skoro mogą znaleźć stażystę lub praktykanta, który napisze im relację ze zmyślonej podróży lub artykuł za darmo? Później taki artykuł będzie wyżej w wyszukiwarce niż twój blog.
– dużo osób zamierza zarobić na sprzedaży zdjęć z podróży. Fotografów mamy jednak miliony i jak się przebić? Trzeba mieć świetny sprzęt do robienia zdjęć i profesjonalny program do ich obróbki. Do tego dużo czasu, bowiem znalezienie ciekawego ujęcia może nam zająć wiele godzin, a oprócz tego kolejne godziny to obróbka zdjęcia. Czyli trzeba zainwestować co najmniej 5-6 tysięcy złotych. W innym przypadku swoje zdjęcia możemy udostępniać jedynie za darmo na licencji Creative Commons. Psujemy wtedy rynek, bowiem mało kto zechce zapłacić za zdjęcia, skoro może mieć za darmo amatorskie fotki. Do tego nigdy nie zarobimy na lepszy sprzęt i nie rozwiniemy się. Jednak z drugiej strony, kiedy zamieścimy jakieś zdjęcie na licencji „All rights reserved”, będziemy zasypywani prośbami o wykorzystanie zdjęcia. Oczywiście za darmo. Niektórzy nawet nie pofatygują się o pozwolenie, tylko wykorzystają nasze zdjęcie bez podania autora i źródła.
– biura promocji turystyki różnych regionów czasami organizują wyjazdy dla blogerów. Można wtedy niedrogo zwiedzić jakiś kraj lub region za darmo – zakwaterowanie i transport funduje organizator. Niestety, ma to dwie wady – takie podróże dostępne są tylko dla najpopularniejszych blogerów i odbywają się według ściśle ustalonego harmonogramu, czyli nie masz jak się wykazać. Przy odrobinie szczęścia możesz jednak zarobić na materiałach z takiej wycieczki.
– dużo osób liczy, że dzięki artykułom na specjalistycznej stronie internetowej lub wpisom na blogu pokaże się potencjalnym pracodawcom, a tym samym poprawi swoją pozycję na rynku pracy. Nic bardziej mylnego. Prowadząc bloga lub stronę internetową w żaden sposób nie poprawicie swojej pozycji. Lepiej poświęcić czas na wyjazd do pracy za granicą.
– niektórzy blogerzy wydają książki podróżnicze. Jednak to nie zawsze oznacza sukces – rynek wydawniczy jest bardzo brutalny i na uczciwie współpracujące wydawnictwo trudno trafić. Do tego książki nawet najpopularniejszych blogerów sprzedają się słabiej niż oczekiwano. Przyczyna jest prosta – kiedy coś jest za darmo, wszyscy to biorą. Kiedy trzeba zapłacić, prawie wszyscy rezygnują.
Jak widać zarabianie na blogu nie jest proste. To dobre dla studentów, którzy nie ukończyli 26 roku życia, nie muszą więc opłacać ubezpieczenia zdrowotnego, społecznego, do tego pobierają stypendia, mając przy tym zniżki, mnóstwo wolnego czasu i znacznie większe możliwości dorobienia. Również emeryci mogą sobie dorobić. Natomiast bezrobotni nie mają żadnych szans – jeśli nie prowadzi się działalności gospodarczej, trzeba zapłacić dobrowolne ubezpieczenie zdrowotne w wysokości 372 złotych miesięcznie. Działalność gospodarcza to wydatek 425 zł miesięcznie przez pierwsze dwa lata i później 1050 zł miesięcznie. Do tego dochodzą podatki. Osoby w wieku 26-65 lat mogą więc traktować prowadzenie bloga jako dodatkowe zajęcie lub pracować za darmo.
4. Zarabianie na blogu a kwestia etyczna
Spotykam się często z głosami, że zarabianie na blogach i stronach internetowych jest nieetyczne. Oczekiwania internautów są takie, iż redaktor lub bloger powinien dzielić się swoją pasją za darmo, bez chęci zysku. Również za darmo powinien odpowiadać na wszystkie pytania internautów, udzielać informacji turystycznej, udostępniać swoje zdjęcia na licencji Creative Commons. Jedyną nagrodą powinna być satysfakcja i zadowolenie czytelników. Tylko jak się utrzymać z satysfakcji i czy czytelnicy zapłacą za leczenie, kiedy np. autor zachoruje? Jasne, że nie.
Oczywiście nie ma w tym nic złego, kiedy ktoś ma np. 6000 złotych emerytury i nudzi mu się, ktoś wygrał miliony w Lotto albo zarabia 15 000 zł na miesiąc bez większego wysiłku. Niestety, nie każdy ma to szczęście. Skądś trzeba wziąć pieniądze na opłacenie rachunków, na kolejne podróże, na oprogramowanie i nowy sprzęt. Jak się rozwijać pracując za darmo?
Nie powinno więc nikogo dziwić, że twórca chciałby w jakiś sposób zarobić na swojej pracy – w końcu dzięki niemu czytelnicy mogą łatwiej zaplanować podróż i zaoszczędzić sporo w podróży, więc dla nich to też zysk.
Jak dla mnie nie ma w tym nic złego, że twórca chce zarobić na utrzymanie, opłacenie rachunków, czy kolejne podróże. Niestety, dla wielu ludzi to zbrodnia – w końcu w internecie wszystko powinno być za darmo. Przez takie rynek pracy w Polsce jest taki, jaki jest.
5. Co decyduje o sukcesie?
Po pierwsze – spróbuj zdefiniować sukces. Co wyobrażasz sobie pod tym pojęciem? Miliony złotych na koncie, popularność, możliwość podróżowania za grosze dzięki sponsorom? Są tacy, którym się udało.
Co o tym zdecydowało. Dwie rzeczy. Pierwsza z nich to układy. Duża część najbardziej znanych blogerów podróżniczych była w jakiś sposób wcześniej związana z mediami, dzięki czemu mogli liczyć na promocję bloga. Druga to przysłowiowy łut szczęścia. Po prostu na pewnym etapie zostali dostrzeżeni przez media i wpływowe osoby, co umożliwiło im rozwój.
O sukcesie nie decyduje ciężka praca, cierpliwość ani włożony wysiłek. To bajki. Trzeba mieć trochę szczęścia. Na pewno więcej szczęścia niż rozumu.