Ostatnie 10 miesięcy to najtrudniejszy okres w moim życiu. Najpierw skręcenie kostki, potem choroba nowotworowa – operacja, infekcje grypopodobne po operacji, na koniec bardzo silna chemioterapia w podwójnej dawce niż u innych chorych. Na szczęście powoli wracam do zdrowia – jestem łysy, mam kilka kilo nadwagi po sterydach, nie mogę też wychodzić na słońce w gorące dni – jak więc wynika z prognoz pogody, jeszcze przynajmniej przez 2 tygodnie nie będę mógł podróżować.
Leczenie to również czas przemyśleń. Na długo mogę zapomnieć o dalekich podróżach, o wyjeździe za granicę, aby pracować za godną płacę. Przynajmniej przez dwa lata moje życie będzie się kręciło wokół kontroli lekarskich – rak ma to do siebie, że lubi wracać.
Kiedy byłem na siłach, śledziłem blogi podróżnicze, strony o podróżowaniu itp. Zdałem sobie sprawę, że jestem inni niż ci najpopularniejsi – nie bawi mnie propagowanie podróżowania za darmo autostopem ze spaniem u kogoś i wyjadaniem jedzenia ze śmietników, nie ciągnie mnie do wielkich metropolii i największych krajów, nie potrafię zachwycać się tak modnym street artem, nie znoszę też lansu i pozerstwa coraz powszechniejszego wśród blogerów i webmasterów, ani nie zamierzam wyjeżdżać tam, dokąd zmierzają tłumy, bo akurat taka panuje moda. Mam inne marzenia, jako doświadczony staruszek inaczej patrzę na odwiedzane kraje i miejsca. Blogosfera podróżnicza to nie mój świat. W ogóle internet robi się coraz większym śmietniskiem.
Chciałbym nadal pisać o podróżowaniu koleją – opisywać zwiedzone miasta, niedrogie noclegi, dworce kolejowe, uzupełniając wszystko o istotne informacje. Niestety, to bardzo słabo się sprzedaje, a więc będzie bardzo trudno o jakąś współpracę. Ponad 3 i pół roku w branży pozbawiło mnie złudzeń – dla ewentualnych partnerów i sponsorów liczy się tylko liczba czytelników, popularność w mediach i liczba fanów. Rzetelna praca nikogo nie interesuje, każdy patrzy na blogera przez pryzmat swojego, natychmiastowego zysku. Po dotychczasowych próbach współpracy odnoszę wrażenie, iż wszyscy chcieliby człowieka wykorzystać i oszukać. Dotyczy to też największych i najbardziej renomowanych firm. Dlatego w przyszłości postaram się lepiej dobierać partnerów do projektów.
Jeśli chodzi o plany dotyczące moich stron, to sprawa wygląda następująco: strona „Świat Podróży Kolejowych” będzie tylko poradnikiem z najważniejszymi informacjami o podróżowaniu po różnych krajach. Przez lata próbowałem przyciągnąć czytelników rozbudowując stronę w nieskończoność, co skończyło się tym, że nie jestem w stanie połapać się w gąszczu informacji, artykułów, map, ani aktualizować na bieżąco poradników. To po prostu za dużo jak na jedną osobę. „Świat Podróży Kolejowych” nie ma przed sobą perspektyw. Rynek jest brutalny – wszystko znajdziecie w Wikipedii. Moim celem było też inspirowanie innych. Nie podejrzewałem, iż inspiracja często będzie polegać na kopiowaniu treści lub naśladowaniu mojej strony bez podania źródła informacji.
Blog „Kolej na Podróż” będzie uzupełnieniem tamtej strony – to tutaj będą pojawiać się aktualne informacje, bardziej szczegółowe dane o promocjach, aktualne opisy miast i dworców, a obie strony będą ze sobą zintegrowane przez odnośniki. Takie rozwiązanie jest wygodniejsze dla mnie i czytelników. Nie zamierzam naśladować innych blogów podróżniczych, robić selfie, dzióbków, czy lansować się na tle znanych zabytków, aby szpanować przed znajomymi. Chciałbym stworzyć coś według własnej koncepcji. Najczęściej będę pisać o Polsce, Czechach, Słowacji i Bałkanach.
Nie zamierzam uczestniczyć w szaleńczym wyścigu o polubienia, fanów i czytelników, ale bez tego nie ma szans na rozwój bloga. Co jakiś czas będzie więc trzeba opublikować mało wartościowy z punktu widzenia stałego czytelnika artykuł, który może jednak przyciągnąć sporo nowych czytelników szukających informacji o pociągach w wyszukiwarkach. Czasami trzeba iść na kompromis.
Co do planów podróżniczych – przynajmniej do końca 2015 roku skoncentruje się na Polsce. Za jakiś czas wyjaśnię, dlaczego. Planuję zwiedzić sporo mniejszych i większych polskich miast, również takie miasta, do których nie docierają blogerzy podróżniczy oraz takie, w których podobno nic nie ma. Ładne, brzydkie, przeciętne – tak, aby każdy mógł sam ocenić, czy warto uwzględnić dane miejsce w swoich planach podróży. Oczywiście niemal wszędzie pojadę koleją. Zaskoczyło mnie, jak bardzo polskie miasta zmieniły się w ostatnich latach i chcę pokazać, że nie mamy się czego wstydzić na tle na przykład tak wychwalanej pod niebiosa Republiki Czeskiej. Projekt będzie realizowany bez żadnych partnerów. W drugiej połowie sierpnia planuję „rozgrzewkę” – wycieczki jednodniowe po Górnym Śląsku. Nie będę podróżował czyimiś śladami, nie będę kierował się trendami w blogosferze podróżniczej. Zrobię to tak, jak lubię.
A w 2016 roku i później? Nie mam pojęcia, co dalej. Nie mam też pomysłu na życie. Przeraża mnie rzeczywistość, widmo wojen, wyzysk i bezsens życia. Z planów też może nic nie wyjść. Jak się przekonałem, wystarczy jeden niewłaściwy krok i trzeba zrobić sobie miesiąc przerwy z powodu urazu. Niektórzy mają niewiarygodne szczęście, inni niewiarygodnego pecha. Ja należę do tych drugich.
W każdym razie ten blog nie będzie kolejnym blogiem, dla którego słowami kluczowymi są „tanio” lub „za darmo”. Dla mnie najważniejsze będzie podróżowanie z zachowaniem zdrowego rozsądku, czyli bez oszczędzania na siłę, bez niepotrzebnych szaleństw oraz bez tak modnego mieszania ideologii do artykułów.