Żywiec to nieduże miasto w województwie śląskim, siedziba powiatu, dobra baza wypadowa do wycieczek w Beskidy. Do miasta dojeżdżają pociągi osobowe Kolei Śląskich, dawniej zatrzymywały się tu pociągi Katowice – Żywiec – Zwardoń – Bratysława – Budapeszt, Katowice – Żywiec – – Zwardoń – Żylina oraz Kraków – Oświęcim – Żywiec – Zwardoń – Żylina. Wątpię, czy pociągi międzynarodowe wrócą do Żywca w najbliższych latach. Pod znakiem zapytania pozostaje los malowniczej linii kolejowej Żywiec – Jeleśnia – Sucha Beskidzka.
Zobacz również: Bielsko-Biała Pszczyna Katowice Oświęcim
Podczas mojej wizyty kończyły się prace remontowe na dworcu kolejowym, malowano elewację i wymieniano nawierzchnię peronów. Dworzec kolejowy niezbyt ładny, w pobliżu „Biedronka” i sporo piekarni. Z dworca do rynku idzie się pieszo 12-15 minut.
Z okien pociągu Żywiec wygląda zachęcająco. Najpierw widać Jezioro Żywieckie, następnie brukowana uliczka (ulica Łączki). W drodze z dworca do największych atrakcji nie jest już tak ładnie – zabudowa chaotyczna, miejscami przypominająca Słowację, sporo szyldów i reklam. Poprawa następuje dopiero po przejściu wyremontowanego mostu nad Koszarawą i ronda, przy którym z jednej strony stoi klimatyczna „Karczma Żywiecka”, z drugiej brzydki dom handlowy.
Ulica Kościuszki to już ścisłe centrum. W drodze do rynku warto zwrócić uwagę na budynek sądu oraz dawną siedzibę straży pożarnej, obecnie mieści się w niej bank. Przy jednym ze skrzyżowań warto się rozejrzeć – zobaczymy zabytkowy kościół św. Krzyża z XV wieku przy skrzyżowaniu ulic Świętokrzyskiej i Stefana Batorego. Tuż przed rynkiem ujrzymy wyremontowany budynek Żywieckiej Biblioteki Samorządowej, wieżę konkatedry i dzwonnicę. Konkatedra należy do najważniejszych zabytków Żywca, ze względu na obecność wiernych nie robiłem zdjęć w środku.
Stąd blisko do rynku i Parku Habsburgów. Rynek został zrewitalizowany, położono nową nawierzchnię, pomalowano fasady części kamienic. Wygląd typowy dla miast tej wielkości, według mnie po rewitalizacji stracił trochę ze swojego dawnego uroku, choć z drugiej strony po rynku nie jeżdżą już samochody, nie służy też za parking. Coś za coś.
Z rynku szybko dojdziemy do Zespołu parkowo-zamkowego. Żywiec może pochwalić się dwoma zamkami (bardziej pasowałoby słowo „pałac”), położonymi obok siebie na terenie wspomnianego zespołu parkowo-zamkowego. Stary Zamek wzniesiony przez Komorowskich na miejscu zamku zniszczonego w czasie najazdu wojsk króla Kazimierza Jagiellończyka w 1477 roku, obecnie siedziba Muzeum Miejskiego oraz Nowy Zamek – pałac Habsburgów z lat 1893-1895. Niecałą godzinę należy przeznaczyć na spacer po Parku Zamkowym z Domkiem Chińskim – zabytkową XVIII-wieczną altaną położoną na wysepce. Dodatkowe atrakcje to Park Miniatur (wygląd i rozmiar nie zachęcają do zwiedzania), stajnia z mini ogrodem zoologicznym, a od 2012 roku również ławeczka Alicji Habsburg.
Jeśli chodzi o muzea, to poza Muzeum Miejskim warto wybrać się do Muzeum Browaru. Leży ono daleko od centrum, z dworca kolejowego należy skręcić w prawo i iść prosto około 3 km. Muzeum Browaru mieści się w zabytkowych budynkach, czynne jest od wtorku do niedzieli, najlepiej wcześniej zgłosić chęć przyjazdu. Turyści indywidualni dołączani są do grup zorganizowanych, zwiedzanie zakończone jest degustacją piw i soku lub tylko soku, jeżeli zwiedzają osoby niepełnoletnie. Do wizyty zniechęcają wysokie ceny biletów – w 2015 roku bilet dla osoby pełnoletniej, uprawniający do zwiedzania muzeum i browaru oraz degustacji kosztował 30 złotych. Mimo to żywieckie Muzeum Browaru zbiera bardzo dobre recenzje.
Więcej o muzeum: https://www.muzeumbrowaru.pl
Żywiec spodobał mi się, aczkolwiek mógłbym wytknąć kilka wad. Miasto liczy trochę ponad 30 tysięcy mieszkańców, jest rozbudowane, jednak większość atrakcji leży bardzo blisko siebie, co ułatwia zwiedzanie. Na szybki spacer po Śródmieściu wystarczą 3 godziny, trochę więcej czasu będzie wymagała wizyta w muzeach oraz posiłek. Baza gastronomiczna bardzo dobra, mnie bardzo smakowało pieczywo z piekarni niedaleko dworca, szczycącej się 95-letnią tradycją. Kiedy wszedłem do środka i zobaczyłem wybór pieczywa, najchętniej wydałbym tam kilkanaście złotych – wszystko wyglądało bardzo apetycznie. Nie odczuwałem zagrożenia przestępczością pospolitą.
Co mi się nie podobało – tradycyjnie mnóstwo samochodów parkujących w uliczkach w centrum, skutecznie psujących dobre ujęcie, dużo reklam, ponadto opłata 2 złote za skorzystanie z jedynego szaletu miejskiego to przesada. Na dworcu rozumiem, ale w szalecie miejskim płaci się zwykle najwyżej złotówkę, a część miast udostępnia szalety za darmo.
Żywiec dołącza do miast, które polecam swoim czytelnikom.
Zapraszam do śledzenia naszego profilu na Facebooku. Będzie mi bardzo miło, jeśli udostępnisz ten post znajomym lub dodasz odnośnik do mojego bloga 🙂