Iwano-Frankowsk (Stanisławów) był pierwszym ukraińskim miastem, które porządnie zwiedziłem. Dlaczego wybrałem właśnie Iwano-Frankowsk? Znalazłem tam niedrogi nocleg, na zwiedzanie centrum wystarczył jeden dzień, a z rozpoznania wynikało, że ceny w kawiarniach i sklepach są niższe niż we Lwowie. Połączenia kolejowe pozwalały też na szybki powrót do Polski w razie problemów.
DWORZEC KOLEJOWY:
Dworzec kolejowy w Iwano-Frankowsku z zewnątrz wygląda pięknie od strony ulicy oraz od strony torów. Położony jest 10 minut spacerem od targowiska i 15 minut od rynku w centrum miasta. Dzieli się na część dalekobieżną i podmiejską. O dworcu za kilka dni napiszę osobny artykuł, więc więcej pisać nie trzeba.
SPACER PO CENTRUM:
Z placu przed dworcem kolejowym odjeżdżają marszrutki do mniejszych i większych miasteczek, na przykład Iwano-Frankowsk – Jaremcze, czy Iwano-Frankowsk – Kałusz. Znajdują się tam także przystanki komunikacji miejskiej. Jednak centrum miasta leży tak blisko, że nie ma sensu korzystać z trolejbusów, lepiej pójść pieszo.
Z dworca kolejowego dojdziemy do centrum kilkoma trasami. Ja przeszedłem przez Skwer Przydworcowy, dalej ulicą Harkushi. Ulica czysta, jeśli chodzi o zabudowę przypomina trochę ulice w śródmieściach rumuńskich miast podobnej wielkości.
Do targowiska szedłem może z 10 minut. Co rzuciło mi się w oczy – dużo banerów reklamowych, architektoniczny misz-masz, budynki administracji państwowej znacznie ładniejsze niż pozostałe. Choć ulice są czyste, pod względem estetyki przestrzeni reklamowej Iwano-Frankowsk ma dużo do nadrobienia.
Centralny Rynek to targowisko w okrągłej hali z dachem przypominającym z daleka namiot cyrkowy. Wokół hali rozciągają się dodatkowe miejsca na stragany dla kupców. Targowisko tętni życiem już w godzinach porannych. W hali dużą część zajmowały produkty mięsne, sporo było rybek akwariowych, owoców i warzyw, natomiast część wokół hali to najróżniejsze stoiska prowadzone przez drobnych kupców. Atmosfera targowiska przypominała mi polskie targi z pierwszej połowy lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku.
Po wyjściu z targu widać ścisłe centrum miasta, dom handlowy i targowisko z odzieżą po drugiej stronie ulicy. Tuż przy targowisku z odzieżą stoi Pałac Potockich – zabytkowy kompleks budynków w opłakanym stanie, zamknięty i opuszczony, pozostawiony na pastwę losu. Widok zza bramy sprawia fatalne wrażenie, aż odechciewa się dalszego zwiedzania. Ulicę dalej zobaczymy majestatyczny gmach władz miejskich.
Samo centrum miasta wygląda podobnie jak centra wielu polskich miast w latach dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku. Nie jest brzydko, nie jest też pięknie, ulice i place są szare, wiele kamienic wymaga remontu, natomiast atmosfera jest bardzo pozytywna, bardzo dobra jest także oferta gastronomiczna.
Rynek wygląda przeciętnie, dziwny ratusz nie robi szczególnego wrażenia, z godnych uwagi zabytków w pobliżu należy wymienić Sobór Katedralny Zmartwychwstania Chrystusa. Zresztą w Iwano-Frankowsku jest sporo zabytków sakralnych.
Reprezentacyjna ulica miasta to ulica Niepodległości (Nezalezhnosti), na długim odcinku funkcjonująca jako szeroka promenada, w godzinach popołudniowych przechadzają się po niej tłumy ludzi – zjawisko, które bardzo podoba mi się na Ukrainie.
Kiedy deptak przejdzie w normalną, szeroką ulicę, po prawej stronie zobaczymy hotel „Nadia”. Hotel piękny, wygodny, jednak zbudowany na miejscu zdewastowanego cmentarza ormiańskiego. Tuż za hotelem widać bramę cmentarną, prowadzącą do zdewastowanego cmentarza polskiego. Na miejscu cmentarza polskiego obecnie jest park, ocalało tylko kilkanaście nagrobków.
I w zasadzie to wszystko, co mógłbym napisać o najważniejszych miejscach w centrum. Iwano-Frankowsk to ośrodek przemysłowy i nie ma co oczekiwać tutaj spektakularnych zabytków. Trudno mi porównać to miasto pod względem zabudowy do jakiegokolwiek polskiego miasta.
CZY WARTO PRZYJECHAĆ DO IWANO-FRANKOWSKA?
Tak, warto. Pewnie mój opis spaceru nie zachęci czytelników do wizyty. Jednak miasto godne jest uwagi ze względu na specyficzną atmosferę, nadającą mu trudny do opisania urok. Bardzo dobrze wypada także pod względem kawiarni i niewielkich lokali gastronomicznych, za niewielkie pieniądze można napić się kawy i zjeść na przykład gorące kanapki panini. Nie ma problemu z zakupami.
Iwano-Frankowsk to także świetna baza wypadowa. Dojedziemy stąd pociągami do Kołomyi, Czerniowców i uzdrowiska Jaremcze.
Poczucie bezpieczeństwa jest znacznie wyższe niż w polskich miastach podobnej wielkości, pomimo braku umundurowanych patroli policyjnych w centrum (za to widać sporo żołnierzy).
W centrum nie brakuje toalet publicznych, co mnie zdziwiło, bowiem na Ukrainie spodziewałem się, że poza dworcami nie ma ich wcale.
Natomiast duży minus za popadający w ruinę Pałac Potockich oraz zdewastowane cmentarze przy hotelu „Nadia”.
Iwano-Frankowsk to nie jest jakieś piękne miasto, lecz nadrabia to atmosferą i dobrze rozwiniętą infrastrukturą. Dlatego nie żałuję, że tu przyjechałem i jeśli ceny się utrzymają, na pewno przyjadę po raz drugi.
Zapraszam do śledzenia naszego profilu na Facebooku. Będzie mi bardzo miło, jeśli udostępnisz ten post znajomym lub dodasz odnośnik do mojego bloga 🙂