Kolej na Podróż

Paweł Kowalski – Co myślisz o Iranie. W gościnie u zwykłych ludzi (recenzja książki)

Pawła i Magdę Kowalskich poznałem podczas ich podróży po Azji na przełomie 2012 i 2013 roku. Dzięki ich uprzejmości na dawnej stronie „Świat Podróży Kolejowych” umieściłem szereg fotografii pociągów z Birmy, Tajlandii, Malezji, Wietnamu, Indonezji i Indii, co doskonale uzupełniło skromne wtedy treści artykułów o tamtejszych kolejach.

Na początku 2020 roku Paweł Kowalski poprosił mnie o recenzję jego debiutanckiej książki podróżniczej pt. „Co myślisz o Iranie? W gościnie u zwykłych ludzi” wydanej przez wydawnictwo KOS. Niestety, zbiegło się to z początkiem pandemii w Polsce, przez co nie mogłem się skupić na pracy nad blogiem i lekturze jakichkolwiek książek.

Kiedy epidemia trochę ustała, musiałem najpierw uzupełnić najważniejsze informacje o podróżowaniu, a recenzja powstała z opóźnieniem. Zaznaczam, że nie jestem ekspertem od Iranu, a sposób podróżowania autorów jest mi całkowicie obcy. Paweł i Magda Kowalscy podróżują autostopem lub najtańszymi środkami transportu w najtańszej klasie oraz nocują u innych osób przyjmujących gości w ramach internetowych platform turystycznych. Jako osoba stroniąca od ludzi i mająca negatywne doświadczenia przez całe życie mogę odbierać pewne rzeczy inaczej, jednak jako recenzent mam prawo do wyciągania własnych wniosków.

Książka „Co myślisz o Iranie? W gościnie u zwykłych ludzi” jest swego rodzaju zapisem trzymiesięcznej podróży pary podróżników po Iranie, po którym podróżowali na przełomie 2015 i 2016 roku. Autor położył nacisk na relacje międzyludzkie, zaprezentowanie sylwetek gospodarzy oraz irańskiej gościny. Na końcu rozdziałów znajdują się krótkie wywiady z niektórymi poznanymi Irańczykami. Część rozdziałów opowiada o irańskich obyczajach i kulturze. Pomiędzy treści dotyczące podróży autor umieszcza także swoje przemyślenia na temat szeroko pojętego podróżowania, powiązanego z tym postępem technicznego, jak również ogólnego światopoglądu.

Warto dodać, że nie jest to podróż utartym szlakiem, czyli najpopularniejsze miejsca, chwalenie się fotkami na tle najmodniejszych zabytków i atrakcji. Akcja książki rozpoczyna się w Armenii, w pobliżu granicy armeńsko-irańskiej, a kończy znów w Armenii i Gruzji, gdzie autorzy autostopem spieszą na samolot z Kutaisi.

Książka ma 511 stron, wydanie jest estetyczne, czcionka nie męczy oczu. Oprócz tekstu obejrzymy fotografie przedstawiające po części ludzi, po części krajobrazy. Są to zwykłe zdjęcia, niewyretuszowane do granic możliwości ani z banków zdjęć, za co należy dać plus.

Język jest niewyszukany, w sam raz dla zwykłego czytelnika, aczkolwiek w niektórych miejscach miałem wrażenie, że pojedyncze fragmenty pisał ktoś inny, jak np. początek 1 rozdziału (strona 9), lecz może to być tylko moje subiektywne odczucie, ponieważ jako leksykograf bardziej niż zwykły czytelnik zwracam uwagę na słownictwo.

Pod względem merytorycznym trudno się do czegoś przyczepić – dzięki książce poznamy interesujące miejsca bez niepotrzebnych danych służących do wypełnienia limitu słów i znaków przy książkach pisanych na zlecenie, obyczaje i tradycje, czy miejscową kuchnię.

Więcej zastrzeżeń mam do części poświęconej ludziom. W książce niemal wszyscy Irańczycy są przedstawieni jako ludzie wyjątkowo gościnni, skorzy do bezinteresownej pomocy, wręcz idealni. Z pozycji obserwatora trudno oprzeć się wrażeniu, że jest to obraz wyidealizowany.

Nie wiem, jak było naprawdę, nie wiem również, na ile ludzie spotkani w drodze byli „przypadkowi”, bowiem kiedy na pewnym blogu podróżniczym czytam o blogerze, który „przypadkowo” w przedziale irańskiego pociągu spotyka miejscowego inżyniera doskonale mówiącego po angielsku, jadącego w to samo miejsce i oferującego oprowadzanie oraz gościnę, zapala mi się czerwona lampka. Jako osoba swego czasu mająca do czynienia z czeskimi służbami specjalnymi wiem, do czego są zdolne. I moim zdaniem pewne rzeczy podczas podróży autora nie działy się przypadkowo.

W książce nie podobało mi się również, jak autor kilka razy z wyższością wypowiada się o swoim sposobie podróżowania, czyli najtaniej, autostopem, z noclegiem u osób poznanych przez internet. Według autora w ten sposób stajemy się na jakiś czas częścią goszczących nas rodzin i społeczności, poznajemy autentyczne oblicze kraju i ludzi. Czy rzeczywiście tak jest? Pamiętam, że kiedy w młodości w moim mieszkaniu podejmowaliśmy gości, wszystko było na pokaz – lodówka pełna, wszystko idealnie, zupełnie inne zachowanie niż zwykle. Tylko to wszystko znikało po wyjeździe gości. Osobiście uważam, że nie ma idealnego sposobu na podróżowania – ja osobiście staram się obserwować wszystko z boku niczym duch i nie nawiązuję kontaktów z ludźmi.

Nie podobają mi się również zauważone aluzje do polskiej zaściankowości i nietolerancji, co, jak się domyślam, ma dotyczyć niechęć do przyjmowania uchodźców oraz imigrantów. Autor docenia gościnę i otwartość Irańczyków zapominając, że on podróżuje po kraju, jest tam przez jakiś czas, a później wraca do siebie. Ciekawe, czy miejscowi zachowywaliby się w ten sposób, gdyby wraz z żoną oświadczył, że zostaje na stałe, będzie żył z ich pieniędzy, sprowadzi swoich krewnych wraz z rodzinami , a następnie domagał się kolejnych praw, nie akceptując tamtejszej kultury.

Jak wynika z książki w Iranie, też nie jest pod tym względem tak cudownie, widać to chociażby po przykładzie dzielnicy hinduskiej w Sabzevarze – mieszkańcy miasta są uprzedzeni do Hindusów i nie chcą zapuszczać się do tamtej dzielnicy (str. 180).  Albo pod względem obyczajów – współpasażerka w pociągu do Qom nie pozwala sobie zrobić zdjęcia, bo musi się na to zgodzić jej mąż (str. 221), czy w męskiej części autobusu staruszka musi ustąpić miejsca nastolatkowi (str. 139)

Sam autor akcentuje, iż w krajach Azji i Afryki obowiązuje niepisany kodeks niezapuszczania się do niektórych dzielnic lub ulic bez przewodnika – zaufanej osoby znającej tę dzielnicę. Czy gdyby w każdym miejscu nie towarzyszył im ktoś miejscowy, ludzie zachowywaliby się tak przyjaźnie?

Idealizacja Iranu widoczna jest także w krótkich motywach kolejowych – podróż najtańszą klasą według autora do złudzenia przypomina polskie pociągi, tylko w irańskiej najtańszej klasie są przedziały sześcioosobowe, a u nas w drugiej klasie ośmioosobowe. Nie, już tak nie jest – w wielu pociągach PKP Intercity przedziały drugiej klasy są sześcioosobowe (str. 142) . Komfort podróży musiałbym porównać osobiście, lecz przypomina mi to wychwalanie czeskich kolei przez czechofilów.

Dodatkowa wada to brak mapy podróży – to akurat typowe dla książek podróżniczych; przydałaby się dla osób słabo znających ten kraj lub czytających o nim po raz pierwszy.

Najbardziej podobały mi się rozdziały poświęcone zasadom Ta’arofu (dla mnie skomplikowana sprawa), polskiemu cmentarzowi w Teheranie wraz z informacją o szkołach dla polskich dzieci utworzonych w Isfahanie w czasie drugiej wojny światowej, o Bandar Abbas i wyspie Hormoz (aczkolwiek kiedy ich przewodniczka udzielająca gościny „przypadkowo” zaprasza na irański ślub, to wiadomo, jak jest str. 356) oraz z racji mojej choroby rozdział o kulturze toalet nie tylko w Iranie.

W książce opisanych jest także kilka negatywnych sytuacji. Na przykład spotkanie z nieumundurowanymi panami o podejrzanym wyglądzie i manierach, podającymi się za policjantów. Kiedy jeden z osobników zabiera autorowi paszport i chowa go w kieszeni spodni, autor rzuca się na niego, naruszając nietykalność cielesną „policjanta” i ucieka, a wcześniej ich przewodniczka, wyzwolona kobieta, pyskuje do tego samego „policjanta”. Dwaj inni nieumundurowani „policjanci” nie interweniują, kiedy podróżnicy wraz z przewodniczką uciekają na bazar, gdzie wkrótce zatrzymuje ich umundurowany policjant i zostają przewiezieni na coś w rodzaju komisariatu.

Autor nie zdaje sobie sprawy, ile miał szczęścia, że wyszedł z tej sytuacji bez postawionych zarzutów – równie dobrze mógł trafić do irańskiego więzienia na kilka lat za atak na funkcjonariusza, albo po sfingowanym procesie dostać dożywocie jako szpieg, gdyby funkcjonariusz był tak złym człowiekiem, jak można wysnuć po opisie w książce.

Osobiście wolałbym podróżować do krajów, gdzie szansa na takie przygody jest minimalna, a przynajmniej nie prowokować swoim zachowaniem, bo policja i służby bezpieczeństwa zawsze mają rację, szczególnie w stosunku do cudzoziemca.

Podsumowanie

Książka „Co myślisz o Iranie” to interesująca lektura dla osób ciekawych informacji o Iranie podanych w przystępny sposób, jednak w wielu miejscach odnosiłem wrażenie, że kraj i ludzie zostali przedstawieni zbyt cukierkowo.

To pierwsza książka Pawła Kowalskiego, lecz nie pierwsza jego publikacja W latach 2012-2014 śledziłem bloga podróżniczego autora i jego żony – z tekstów na blogu emanowała radość z życia i entuzjazm, ale jednocześnie były pozbawione wad opisanych w recenzji.

Może to wina moich doświadczeń, przez które inaczej odbieram ludzi i najchętniej odciąłbym się od nich, ale równie dobrze mogę mieć rację.

Co myślisz o Iranie

Książka „Co myślisz o Iranie. W gościnie u zwykłych ludzi.” Pawła Kowalskiego

%d bloggers like this: