Lektura statystyk bloga „Kolej na Podróż” nie pozostawia wątpliwości – od grudnia coraz więcej osób czyta moje artykuły dotyczące kulisów blogowania, czyli „Jak zarobić na blogu podróżniczym” i „Jak komercja niszczy blogi podróżnicze„. Co mnie jednak bardziej dziwi – coraz więcej osób z mojego bliższego i dalszego otoczenia zakłada własne blogi, nie tylko podróżnicze, w nadziei na łatwy zarobek i szybki sukces. Co śmieszniejsze – oni naprawdę wierzą, że marzenia się spełniają. Postanowiłem więc napisać kolejny artykuł o blogu od kuchni, w którym zajmę się promocją bloga. W przyszłości być może napiszę kolejne artykuły, między innymi o inwestycji w bloga.
Jak wielokrotnie podkreślałem, nie zamierzam uczestniczyć w wyścigu szczurów, więc nie muszę się przejmować tym, iż zdradzam tajemnice, które to ja powinienem wykorzystywać, aby zarobić. Cóż, jestem nieudacznikiem, ale nie potrafiłbym postępować według pewnych schematów i chcę zachować własny styl. Inni dzielą się tą wiedzą za duże pieniądze, tytułując się specjalistami od mediów społecznościowych itp.
W poprzednich artykułach stwierdziłem, że nie ma jednoznacznej recepty na sukces, wszystko zależy od łutu szczęścia. Ostatnio nabrałem przekonania, iż o wiele większą rolę odgrywają znajomości i układy. Dlaczego, o tym później.
FAN – KLUCZ DO SUKCESU
Zakładając bloga pewnie myślisz o sponsorach, darmowych wycieczkach i pieniądzach. Fakt, niektórym się udało. W snach widzisz siebie wylęgującego się na plażach Tajlandii za pieniądze organizacji turystycznej, a później twoje zdjęcia opublikują czasopisma za wielkie pieniądze, a ty jeździsz po całej Polsce na prelekcje, gdzie wszyscy z zapartym tchem słuchają twoich opowiadań. Pieniądze z każdym miesiącem rosną. Jak to osiągnąć?
Rada jest prosta. Dla potencjalnych partnerów liczą się trzy rzeczy:
a) liczba fanów na Facebooku, liczba obserwujących twój profil na Instagramie i innych tego typu portalach, np. Twitterze.
b) zasięg, czyli ile osób w krótkim czasie obejrzy twój post.
c) wpływ, czyli ile osób polubi twój post, ile skomentuje, a później ile osób pojedzie do promowanego miasta lub regionu, czy zatrzyma się w promowanym hotelu.
ZAPAMIĘTAJ – wartość merytoryczna artykułów nie ma żadnego znaczenia, podobnie jak jakość zdjęć. Liczy się liczba fanów, liczba kliknięć itp. głupoty. Jedno głupie selfie blogera-celebryty jest warte więcej niż sto świetnych merytorycznie artykułów pasjonata.
Osobiście jestem zażenowany poziomem niektórych podziwianych blogerów, najczęściej szafiarek i studentek piszących „życiowe mądrości”, ale to właśnie one odnoszą sukcesy i są kreowane na autorytety.
JAK WYPROMOWAĆ SIĘ W MEDIACH?
Zasadniczo są trzy sposoby na wypromowanie się w mediach. Krótko o każdym z nich:
Sposób nr 1:
Pierwszy sposób to znajomości w środowisku czynnych zawodowo dziennikarzy. Przypominamy sobie o znajomych dziennikarzach, a oni promują nasz blog w mediach.
Zapewne nie zdajecie sobie również sprawy, że wielu najpopularniejszych blogerów jest w jakiś sposób powiązanych z mediami lub są dziennikarzami – np. popularni w branży „Podróżniccy” i autorka wielokrotnie nagradzanego bloga „Rodzina bez granic”, o którym napisano mnóstwo artykułów. Oczywiście nie śledzę życiorysów blogerów, jeśli tematyka was interesuje poszperajcie sami.
Na przykładzie autorki bloga „Rodzina bez granic” pokażę wam, co w praktyce oznacza „wpływ”. Anna Alboth – autorka wspomnianego bloga, od jakiegoś czasu zawzięcie walczy o pomoc dla imigrantów napływających do Europy. „Wpływ” to w jej wypadku możliwość publikacji artykułów w mediach, wpływania na opinię publiczną lub odzewu społeczeństwa na proponowaną przez nią inicjatywę. Kobieta posunęła się do tego, że na swoim profilu na Facebooku pozuje w hidżabie.
Przykłady inicjatyw autorki:
https://wiadomosci.onet.pl/tylko-w-onecie/polka-przyjela-uchodzcow/eqmpb1 – blogerka pochwaliła się w mediach, że przyjęła do swojego domu uchodźców. Przekaz jest jasny – ty też powinieneś przyjąć. Ile osób przekona do tego samego lub nawet do przyjęcia uchodźców do kraju? To będzie oznaczało stopień „wpływu”.
https://metrocafe.pl/metrocafe/1,145523,18814975,pomoz-uchodzcy-wyslij-mu-spiwor-fantastyczna-akcja-polski.html – blogerka wymyśliła też akcję „Pomóż uchodźcy. Wyślij mu śpiwór”. Inni blogerzy podróżniczy ochoczo przyłączyli się do inicjatywy, namawiając do pozostawienia w śpiworach listu, w którym darczyńca napisze kilka ciepłych słów dla uchodźcy. Ma to pokazać polską gościnność.
Akcja ze śpiworami spotkała się z bardzo dużym odzewem – to oznacza, że blogerka jest „bardzo wpływowa”. Może pobudzić czytelników do najróżniejszych zachowań.
Anna Alboth napisała również artykuł o współpracy firm i organizacji turystycznych z blogerami podróżniczymi. W artykule jest mowa o wynagrodzeniu dla blogerów – liczby szokują, bowiem to wynagrodzenie oprócz biletów na przejazd, kosztów wyżywienia i noclegu. Dlatego trudno się dziwić tak zażartej walce o fanów.
Przeczytaj artykuł: https://travelmarketing.pl/bloger-podrozniczy-a-branza-turystyczna-czyli-co-mozemy-dla-siebie-zrobic/
Sposób nr 2:
Drugi sposób jest dużo prostszy – wymyślasz jakąś historyjkę typu „rzuciłem wszystko i ruszyłem w podróż”, a media zachwycają się tym. Dla mediów, podobnie jak dla wielu blogerów, nie liczy się rzetelność, tylko wyświetlenia i kliknięcia. Można to w prosty sposób wykorzystać do własnych celów. Niedawno media na całym świecie zachwycały się Niemką, która zamieszkała w pociągu. Jednak jeżeli wczytaliście się w artykuł, to ona wcale nie mieszkała w pociągach, nocowała, jadła i myła się u rodziny lub znajomych. W rzeczywistości była to udana reklama bloga podróżniczego.
Podobnych historii ostatnio było więcej:
https://podroze.onet.pl/narzeczony-zostawil-ja-przed-oltarzem-kobieta-rzucila-wszystko-i-wyruszyla-w-podroz/bx3l7j – ta pani podobno wyruszyła w podróż, kiedy narzeczony zostawił ją przed ołtarzem i uciekł.
https://podroze.onet.pl/aktualnosci/ona-podrozuje-za-darmo-za-wszystko-placa-ci-ktorzy-chca-sie-z-nia-umowic/9kec3r – młoda kobieta podróżuje za darmo, wszystko opłacają jej ci, którzy chcą się z nią umówić. Oczywiście nie musi dochodzić do seksu itp. Wystarczy, że jest sławna, a to przyciąga sponsorów jak magnes.
https://noizz.pl/lifestyle/najmlodsza-podrozniczka-na-swiecie/l3960vj – podróż z dzieckiem. Dziecko jako gwiazda bloga przyciąga mnóstwo fanów. Można też przygarnąć psa i zrobić z niego gwiazdę bloga – słodki piesek to lajki i komentarze, a to przekłada się na propozycje od sponsorów.
https://podroze.gazeta.pl/podroze/7,114158,19598278,dwa-male-kotki-czekala-smierc-teraz-podrozuja-po-swiecie-w.html – kolejny wyciskacz łez. Dwa kotki znalezione w śmietniku podróżują z nowymi właścicielkami. Sława zapewniona dzięki kotkom.
Oczywiście konkurencja jest coraz większa, więc trzeba wymyślać coraz bardziej nieprawdopodobne historyjki.
Sposób nr 3
Ostatni sposób nie wymaga kombinowania. Zakładasz blog na platformie udostępnionej przez znany portal. W Polsce najlepsze są dwie platformy:
www.blog.pl – platforma portalu Onet
www.bloog.pl – platforma portalu Wirtualna Polska
www.blox.pl – platforma portalu Gazeta.pl
Wydaje ci się, że rezygnacja z własnej domeny to błąd? Nie zawsze. Jeżeli twój blog będzie dostępny pod adresem podroznik.blog.pl, to dzięki współpracy z Onetem masz szansę, aby odnośniki do twoich artykułów pojawiały się na stronie głównej portalu. Nie muszę chyba tłumaczyć, jak wpływa to na statystyki oglądalności. Poza tym szansa, że odnośnik pojawi się na stronie głównej i artykuł przeczytają dziesiątki tysięcy osób przyciąga partnerów – organizacja turystyczna chętnie zaprosi blogera i zafunduje mu pobyt, bowiem za propagandowy artykuł zapłaciłaby portalowi kilka razy więcej. Jedna z najpopularniejszych polskich blogerek podróżniczych na swoim blogu napisała, iż 70% ruchu pochodzi z onet.pl i to przy wysokich pozycjach artykułów w Google. W tym przypadku to Onet jest poważnym partnerem na starcie.
Atrakcyjna domena .pl ma natomiast inną zaletę – w razie niepowodzenia można tę domenę sprzedać, czasami za dość duże pieniądze.
JAK ZDOBYĆ FANÓW NA FACEBOOKU?
Liczba fanów na Facebooku ma dla sponsorów decydujące znaczenie. Wbrew pozorom większość blogów ma dużą liczbę fanów w momencie założenia fanpage’a, później przy braku spektakularnej reklamy liczba fanów rośnie bardzo powoli, nawet przy dużej oglądalności bloga. Dlaczego tak jest? Pierwsi fani to znajomi autora, żony, dziecka i członków rodziny, koledzy z pracy, ze studiów itp. Osoby publiczne i mające więcej znajomych w życiu rzeczywistym mają znacznie łatwiej. Później jest pod górkę, lecz tu również są 3 podstawowe sposoby, jak zdobyć fanów. O kolejnych sposobach później.
Sposób nr 1:
Kupujemy sobie fanów i polubienia na Allegro. Ofert jest mnóstwo, jak zobaczycie listę kupujących, korzysta z nich sporo blogerów i autorów stron internetowych. Niedrogie rozwiązanie pozwala kupić sobie np. ponad 1000 fanów, często uwiarygodnionych zdjęciami skradzionymi z rzeczywistych profili. Za dopłatą fani będą aktywni – będą „lajkować”, komentować, udostępniać nasze posty. Sztuczny ruch i zasięg wygenerowane przez tych fanów przyciągną sponsorów.
Sposób nr 2:
Legalna kampania reklamowa na Facebooku. Klikamy „Boost Poost” i wpłacamy odpowiednią kwotę. Podobno niezbyt skuteczne.
Sposób nr 3:
Trzeci sposób to spamowanie, coraz większa plaga. Najczęstsze sposoby spamowania:
a) komentowanie jako blog artykułów na najpopularniejszych profilach
b) wklejanie jako blog postów typu „fajna strona, zapraszamy do nas” lub wprost z prośbą o polubienie na najpopularniejszych profilach o podobnej tematyce tam, gdzie są posty czytelników.
c) wymienianie w swoich postach publikowanych na profilu bloga najpopularniejszych profilów, np. @PKP Intercity. Pociąg do podróży. Dzięki temu zabiegowi nasz post będzie widoczny również dla osób czytających tamte profile, również w miejscu, gdzie publikowane są posty czytelników. W przypadku blogów podróżniczych wymienia się zwykle miasta, przewoźników i organizacje turystyczne.
Dodatkowo sporo blogerów spamuje pod artykułami podróżniczymi – niby piszą komentarz, a w komentarzu lub nazwie autora komentarza jest adres ich bloga. Przy niektórych artykułach większość komentarzy to odnośniki do blogów.
Osobnym rodzajem spamowania jest wojna na znaczniki (hashtagi). Popularne firmy dodają do niektórych swoich postów znaczniki, np. #pkpintercity #kolej, podobnie robią profile miast, np. #warszawa, co w założeniu ma sprzyjać przejrzystości postów i umożliwić ich łatwiejsze wyszukanie. Jeżeli dodasz do swojego postu znacznik #pkpintercity, będzie on widoczny wśród postów z tym znacznikiem, które dodał sam przewoźnik w ramach oficjalnego profilu, co zwiększy zasięg.
Oczywiście nie twierdzę, że wszyscy popularni blogerzy kupują fanów i spamują, lecz kiedy ktoś prowadzi blog od 3 miesięcy, na blogu są 4 wpisy, a liczba fanów wynosi 4548 i bloger od razu nawiązuje współpracę z firmami przewozowymi, to 4000 fanów wygląda podejrzanie.
JAK ZAINTERESOWAĆ SWOIM BLOGIEM ORGANIZACJE TURYSTYCZNE:
Marzysz o darmowych wycieczkach, najlepiej zagranicznych, a potem chcesz na wszystkich portalach społecznościowych chwalić się selfie? Zdradzę ci sekret – organizacje turystyczne regularnie śledzą blogi podróżnicze i jeżeli zainteresuje ich twój blog (a raczej liczba fanów), dostaniesz e-mail z propozycją współpracy. Oczywiście mniejsze blogi mają szansę na współpracę z regionalnymi polskimi organizacjami turystycznymi, te mające więcej fanów mogą liczyć na zaproszenie na przykład do sąsiedniego kraju. Egzotyczne podróże są zarezerwowane dla najbardziej znanych blogów.
Organizacja turystyczne możesz również zainteresować swoim blogiem wymieniając w postach na swoim blogu organizacje turystyczne, dzięki czemu informacja o twoim poście pojawi się w powiadomieniach. Robi tak mnóstwo osób, więc konkurencja jest duża.
Mistrzostwo pod względem marketingu osiągnęła jedna z najbardziej znanych polskich blogerek podróżniczych. Blogerka stworzyła ranking polskich miejsc (na podstawie opinii innych blogerów), do których warto wybrać się w 2016 roku. Jak podkreśla, są to miejsca mało znane. Ranking rankingiem, wartości merytorycznej nie kwestionuję, ale bardziej zaciekawił mnie post na Facebooku. Pod opisem są wymienione organizacje turystyczne, dzięki czemu informacja o tym poście wyskoczy w powiadomieniach administratorom profilów organizacji. Nic niezwykłego, ale dziwnym trafem są wymienione tylko organizacje turystyczne zapraszające blogerów na darmowe wycieczki studyjne. Blog tej osoby jest bardzo popularny, więc ma duże szanse na zaproszenie, natomiast w gorszym wypadku któraś z organizacji wypromuje jej post na swoim profilu.
Jak pisałem, kluczowa jest liczba fanów. Jeżeli prowadzisz mały blog i chcesz pojechać za darmo w jakieś egzotyczne miejsce, nie załamuj rąk. Co jakiś czas organizacje turystyczne organizują konkursy – blogerzy zgłaszają chęć wyjazdu w dany region, po czym następuje głosowanie internautów, kto powinien pojechać. Tutaj niestety też decydują znajomości – trzeba nakłonić jak najwięcej osób do zagłosowania na siebie lub kupić sobie głosy na Allegro.
JAK WYKORZYSTAĆ INNYCH BLOGERÓW:
Sława i duża liczba fanów to nie tylko darmowe wycieczki i duże pieniądze, ale też duża liczba osób, którzy chcą się wypromować na znanym blogu. Wystarczy przeczytać oś czasu i posty innych osób na osi czasu najpopularniejszych blogerów, a zobaczycie, że często służą one przede wszystkim do reklamy mało znanych blogów, chcących się w ten sposób wypromować. Znanych blogerów można wykorzystać w inny sposób.
Sposób nr 1:
Piszemy artykuł, w którym gościnnie wypowiadają się blogerzy. Oczywiście muszą to być blogerzy z największą liczbą fanów, np. „Najlepsze plaże według najlepszych blogerów”. Na początek możemy zapytać dziesięciu blogerów. Co zyskamy? 10 blogerów zareklamuje nasz post na swoich profilach na Facebooku, dzięki czemu ich fani (tysiące fanów) dowiedzą się o istnieniu naszego bloga. Nie musi to oznaczać, że od razu zyskamy tysiące nowych fanów. Warto spróbować. Ostatnio jedna z blogerek zamieściła artykuł, w którym blogerzy wypowiadali się o 52 europejskich stolicach, wypowiadało się tam chyba ponad 20 blogerów. Wyobrażacie sobie, jaką popularność zdobył post?
Sposób nr 2:
Tworzymy ranking najlepszych blogów. Na przykład „Najpiękniejsze blogerki” i umieszczamy w nim najpopularniejsze blogerki. Potem ktoś inny pisze na osi czasu tych blogerek, że znalazły się w tym rankingu i one reklamują nasz post na swoim profilu. Jeżeli zdecydujecie się na post o tematyce „najpiękniejsze blogerki”, to musicie uważać – to wyjątkowo działa na kobiety, więc reklama zapewniona, jednak musicie zrezygnować z miejsc, wiadomo jak kobieta przyjęłaby to, że jest na 4 a nie na 1 miejscu. Dodatkowo musicie uważać na partnerów blogerek.
Twój ranking może być bezwartościowy, ale zyskasz większy zasięg, a najpopularniejszy bloger będzie zadowolony z kolejnego tytułu. Dla ewentualnych sponsorów nawet taki bezwartościowy ranking najlepszych blogów jest bardzo istotny.
Sposób nr 3:
Coś w stylu handlu wymiennego. Ja polecam twój blog, ty polecam mój, przy czym jeżeli masz stu fanów, nie licz na reklamę ze strony bloga mającego 10 000 fanów. Musisz sobie kupić fanów na Allegro.
JAK PROWADZIĆ BLOG:
Istnieje wiele poradników prowadzenia bloga pod kątem zdobycia jak największej liczby fanów. Wystarczy podejrzeć blogi różnych nastolatek, od podróżniczych dużo popularniejsze są szafiarki i różne dziewczynki udzielające życiowych rad oraz dzielące się niewyszukanymi przemyśleniami na temat rzeczywistości. Mnie przeraża poziom wielu blogów mających setki tysięcy fanów, ale cóż, jestem już stary, a dzisiejsze wartości to nie dla mnie.
Jeżeli chesz odnieść sukces, musisz stosować się do kilku rad:
– pisz to, co czytelnicy chcą przeczytać.
– opisuj MODNE miejsca, sypiaj w MODNYCH hostelach, jadaj w MODNYCH lokalach.
– noś MODNE ciuchy.
– rób sobie głupie selfie z dzióbkiem na tle NAJPOPULARNIEJSZYCH zabytków.
– kreuj się na NIEOMYLNĄ wyrocznię.
– nie podawaj źródeł i stron, z których korzystałeś – to TY WSZYSTKO WIESZ.
– nie podawaj odnośników do ciekawych artykułów, o ile nie będziesz nic z tego miał.
– wychwalaj pod niebiosa tego, kto zapłaci.
– nie przyznawaj się do własnych słabości.
– nie przyznawaj się do porażek.
– koloryzuj, wymyślaj niestworzone historie.
– pisząc artykuł nie przyznawaj się do tego, że podróż była sponsorowana.
Pamiętaj – liczą się fani, lajki i komentarze. Nic innego.
KIM NAPRAWDĘ JEST BLOGER – CZŁOWIEK SUKCESU:
Nie wiem, po co zakładaliście blog. Podejrzewam, że większość z was po to, aby szybko i łatwo zarobić. Pół biedy, jeżeli niektórzy z was przynajmniej są pasjonatami podróży, odkrywania mało znanych miejsc itp.
W praktyce bloger to człowiek, który wychwala każdego, kto mu w jakiś sposób zapłaci. To, co czytacie na wielu blogach, ma niewiele wspólnego z rzetelnością i wiarygodnością. To spektakl taki sam jak w showbiznesie, obliczony na jak największy „ruch”, „wpływ” i „zasięg”. Przy komercyjnej działalności nie ma miejsca na pasję. Niektórzy blogerzy przynajmniej starają się pisać relacje bez prymitywnego wychwalania pod niebiosa – napiszą coś o historii miejsca, zrobią ładne zdjęcia, może nawet pochwalą, ale opisy będą stonowane. Natomiast u młodszych blogerów dominuje przesada z pochwałami.
Oczywiście blogerom nie należy się dziwić – prowadzenie bloga wymaga czasu, inwestycji nie tylko w wyjazdy, ale również w sprzęt, a z czegoś przecież trzeba się utrzymać. Ostatnio na kilku renomowanych blogach pojawiły się artykuły o kulisach prowadzenia bloga. Artykuły w wielu miejscach szokują. Tak promowane „tanie podróże” wcale nie są tanie i dostępne dla każdego, przy prowadzeniu bloga często pomagają partnerzy lub członkowie rodziny, czy też za wypromowanym blogerem stoi ekipa specjalistów od public relations. Dobry sprzęt i licencje na dobre programy to wielotysięczne wydatki, ale o tym w kolejnym odcinku kulis blogowania.
Sponsorów interesuje natychmiastowy efekt – jak największa liczba wyświetleń w jak najkrótszym czasie, jak najwięcej polubień i jak najwięcej komentarzy. A internet to szambo – nawet najbardziej szokujący post utrzymuje się na topie przez 2-3 dni, potem wszyscy o nim zapominają. Trzeba przygotować następny, jeszcze bardziej szokujący post i następny, przy czym konkurencja jest coraz większa. Jeśli chcesz się utrzymać, musisz grać zgodnie z tymi zasadami. Jeżeli nie chcesz dostosować się do świata, nie masz szans.
Reklamy są coraz bardziej wyrafinowane, co dla starszego pokolenia oznacza coraz głupsze. Jako przykład przytoczę słynną reklamę blogerki modowej: https://natemat.pl/121775,zlodziej-ukradl-maffashion-telefon-i-wrzucal-fotki-na-chmure-teraz-cala-akcja-okazala-sie-byc-kampania-orange
Czasami trudno dociec, czy chodzi o reklamę, czy inicjatywę blogera. W ubiegłym roku utkwił mi w pamięci post jednej z blogerek, wychwalający pod niebiosa PKP Intercity, a szczególnie prezesa tej firmy . Dziecinny post z propagandą, której nie powstydziłyby się media z czasów PRL-u, wywołał poruszenie w środowisku. Udało mi się ustalić, że blogerka wcześniej pojechała na festiwal blogerów pociągiem tej firmy. PKP Intercity jako sponsor przewiozło blogerów za darmo, dostali jeszcze upominki firmowe i bony do Wars-u, a do tego mogli wziąć udział w konkursie, w którym do wygrania były vouchery. PKP Intercity twierdzi, że nie miało wpływu na publikację tego postu. Jaka jest prawda? Nigdy się nie dowiemy.
Zobacz post blogerki: https://www.facebook.com/mazur.justyna/posts/1247675178591449
Co ciekawe, kilka miesięcy później inny „ekspert od Social Media” zrobił coś, co wydawało się nie tylko mi „ustawką”, ale niczego nie mogę udowodnić.
CIEMNA STRONA SUKCESU:
Sukces i sława mają również swoje ciemne strony. Przede wszystkim blog traci swoją autentyczność i pasję. Musisz pisać w taki sposób, aby „wygenerować ruch”. Kiedy podróżujesz, przez cały czas myślisz, co sfotografować, aby zyskać jak najwięcej polubień. Nie zachwycasz się miejscem, nie chłoniesz jego atmosfery – wciąż myślisz o lajkach.
Podróże studyjne to również nic ciekawego – widzisz tylko to, co chce ci pokazać organizacja turystyczna, a potem to wychwalasz pod niebiosa. Inna sprawa, że na zwiedzenie wielu miejsc nie będzie cię stać bez współpracy z podmiotami zewnętrznymi.
Współpraca ze sponsorami to również skomplikowane umowy, których samo czytanie może doprowadzić do depresji. Mnóstwo obowiązków, gigantyczne kary za niewywiązanie się z umowy, a często bardzo niskie wynagrodzenie.
Musisz też uważać, co piszesz. Choroba, kontuzja, nieprzemyślany post – a fani uciekają, czyli „unlike”, co oznacza utratę sponsorów. Nie możesz sobie na to pozwolić. To wyścig szczurów.
Wyścig szczurów wymaga zakładania kont na kolejnych portalach społecznościowych. Facebook i Instagram to minimum, do tego Twitter, Pinterest, Snapchat i dziesiątki innych. Strata czasu i głupota? Nie w dzisiejszym świecie.
Znajdzie się też mnóstwo osób, chcących cię wykorzystać, pomijając wulgarnych osobników piszących chamskie maile lub komentarze.
Niestety, takie jest życie. Ktoś, kto nie chce dostosować się do tych zasad nazywany jest nieudacznikiem,a osoby wciskające kit za pieniądze są podziwiane przez społeczeństwo jako osoby, kreatywne, przedsiębiorcze i zaradne.
Nie oszukujmy się, 90% osób zakładających blogi myśli o szybkiej sławie i równie szybkim zarobku. Jeżeli ktoś nie zamierza stosować się do moich rad, niech lepiej sobie odpuści. Za podobne rady „ekspert od Social Media” zainkasuje od ciebie kilkaset złotych, jeśli nie kilka tysięcy. Ja opisałem to za darmo. Bo jestem frajerem i nieudacznikiem, którego przeraża obłuda dzisiejszego świata.