Moje podróże –> Wyjazd do Krakowa (2021)
9 kwietnia 2021 roku musiałem wybrać się do Krakowa w celach urzędowych. Działo się to środku trzeciej fali pandemii, dlatego postanowiłem zamieścić krótką relację z podróży.
Piątkowy poranek dziewiątego kwietnia 2021 roku odznaczał się przyjemną temperaturą, chłodnymi podmuchami wiatru i słońcem lekko przebijającym się przez chmury. Na 15:30 musiałem stawić się w Krakowie w sprawie urzędowej. Ze względu na zastępczą komunikację autobusową na odcinku Oświęcim – Trzebinia byłem zmuszony jechać przez Katowice.
Dojście na dworzec kolejowy w Oświęcimiu bez przygód. Na dworcu bardzo mało ludzi, jako pociąg Oświęcim – Katowice pojedzie Elf 2. W pojemniku przed dworcem nikt nie uzupełnia płynów do dezynfekcji. Nowy dworzec kolejowy w Oświęcimiu lśni nowością – musiałem skorzystać z bezpłatnej toalety. W toalecie śmierdziało moczem, ktoś ukradł baterię z kranu, mydła w pojemnikach dawno nie było. Przydaje się podręczny płyn do dezynfekcji.
Bilet do Katowic u konduktora nadal kosztuje 6 złotych. W pociągu odjeżdżającym o 11:14 kilkanaście osób, z czego cztery bez maseczki. Na dworzec szedłem w zwykłej maseczce jednorazowej, przez dalszą część podróży miałem założoną maseczkę z filtrem FFP3.
Podróż do Katowic z początku bez problemów, pomiędzy Mysłowicami a Katowicami pociąg nabrał dwadzieścia minut opóźnienia. Na stacji Bieruń Nowy trwa remont dworca i budowa centrum przesiadkowego. W Katowicach miałem około 30 minut na przesiadkę na pociąg Graz – Przemyśl. Pokonałem trasę Rynek – Stawowa – Galeria Katowicka. Sporo osób nie miało maseczek, na ulicach dużo ludzi, o epidemii przypominały kolejki przed wejściami do urzędów. Kiedy robiłem zdjęcie Rynku, niektórzy patrzyli na mnie jak na jakąś zjawę.
Około 12:30 temperatura była przyjemna w słońcu, w cieniu natomiast było zimno. Co mnie zdziwiło, na ulicy prowadzącej spod Galerii Katowickiej do Rynku zdecydowana większość osób szła po stronie zacienionej, gdzie temperatura była znacznie niższa. W Galerii Katowickiej pustawo – o ile na parterze ruch jako taki, to na wyższych piętrach widać tylko pojedyncze osoby. Nietrudno się dziwić – większość sklepów zamknięta, nie można zjeść przy stoliku w strefie gastronomicznej. Podczas moich podróży w ubiegłych latach w strefie gastronomicznej o tej porze trudno było znaleźć stolik, a do lokali ustawiały się długie kolejki.
Szybki rzut oka na hol dworca – ludzi znacznie mniej niż zwykle, może z kilkadziesiąt osób, młodzi siedzą na schodkach i jedzą dania z McDonald’s. Parę fotek pociągów i poszedłem czekać na pociąg Graz – Przemyśl. Niestety, okazało się, że jest opóźniony o co najmniej 100 minut. Na szczęście drużyna konduktorska pozwoliła kilkunastu innym pasażerom zabrać się pociągiem IC Osterwa, który według rozkładu jechał do Krakowa kilkanaście minut po pociągu z Austrii.
Pasażerów niewielu. Zwykle lubię podróżować w wagonie bezprzedziałowym. Tym razem zająłem miejsce w przedziale. Pasażerów było tyle, że każdy miał przedział dla siebie, więc nie było sensu nosić maseczki, jeśli człowiek siedział sam, oddzielony drzwiami od korytarza.
Pociąg IC Osterwa wyjechał planowo o 13:08. Podczas kontroli konduktorka czepiała się mnie i pozostałych pasażerów, którzy mieli bilety na pociąg z Grazu, że nie mamy rezerwacji miejsc, ale co mogliśmy zrobić? Pociąg jechał bardzo powoli, nawet po przejechaniu Mysłowic i wjechaniu na wyremontowaną linię do Krakowa. Widoki za oknem to nic specjalnego – coś budują przy dawnym Fashion House, na stacjach dosiada się trochę ludzi, pomimo cen biletów wyższych niż w pociągach regionalnych.
Dopiero za Trzebinią pociąg przyspieszył i podróż do Krakowa była przyjemna, choć do stacji docelowej dojechaliśmy z opóźnieniem ponad 20 minut. Na dworcu Kraków Główny zdążyłem tylko kupić bilet w biletomacie i musiałem wracać na peron, aby pociągiem regionalnym Kraków – Katowice dojechać do stacji Kraków Bronowice. Pociąg Kraków – Katowice obsługiwany przez zmodernizowany EN57 ps. Feniks (2x) – w pociągu jechało dużo ludzi, dlatego zająłem rozkładane miejsce przy toalecie, gdzie nikt koło mnie nie stał ani nie siedział.
Stacja Kraków Bronowice oddana została do użytku niedawno – dwa perony na różnych wysokościach, zwracają uwagę dwudziestometrowe schody na peron dla pociągów kursujących pomiędzy Krakowem Głównym a lotniskiem w Balicach. Całość prezentuje się bardzo ładnie, w przejściu podziemnym nie ma natomiast ani jednego czynnego sklepu lub lokalu usługowego. Nie ma też biletomatów.
W drodze do miejsca badania idę do piekarni po dwie drożdżówki. W okolicy powstaje sporo nowych osiedli. Niby ładnie, nowocześnie, ale wszystko budowane chaotycznie i brakuje wolnej przestrzeni. Jest już ciepło, maseczkę nosi może połowa osób, na teoretycznie zamkniętym boisku przy Szkole Podstawowej nr 119 gra grupa dzieci w wieku może 12-13 lat z opiekunem. Do poczty naprzeciwko długa kolejka.
Załatwianie sprawy urzędowej trwało może dwadzieścia minut. Po badaniu szybkim krokiem poszedłem na stację licząc, że uda mi się zdążyć na pociąg do Katowic. Spóźniłem się o kilka minut, pozostało mi czekanie około 40 minut na pociąg przyspieszony Kolei Śląskich.
Pociągiem przyspieszonym Gibki Cug z Krakowa do Katowic jechałem na odcinku Kraków – Mysłowice. Połączenie obsługiwał Elf 2, z początku stałem, za Krzeszowicami zrobiło się luźniej. Bilet kupiony u konduktora bez dopłaty. Pociąg jedzie bardzo szybko, jazda płynna, przejazd wygodniejszy niż IC Osterwa, aczkolwiek dużo bardziej niebezpieczny pod względem zagrożenia epidemiologicznego, bo również w tym pociągu nie brakuje „wolnych ludzi” bez maseczek.
W Mysłowicach miałem około 50 minut na przesiadkę na pociąg z Katowic do Oświęcimia. Nie cierpię tego miasta, ale zrobiłem sobie wycieczkę w stronę rynku zobaczyć, czy coś się zmieniło od mojej poprzedniej wizyty 6 lat temu. Na ulicach pusto, żule jakby mniej agresywni, powietrze śmierdzi smogiem, a słońce już zachodzi, więc nici ze zdjęć. Niektóre budynki pomimo zaniedbania mogłyby znaleźć się w artykule o atrakcjach tego miasta. Spacer zakończyłem przy rynku – na głównym placu Mysłowic beztrosko imprezowała grupa dresiarzy w wieku około 20 lat, a ze względu na słabą kondycję nie miałem zamiaru ścigać się z nimi w razie ataku.
Co ciekawe, w drodze z dworca do rynku mijałem kilka zegarów i wszystkie pokazywały inną godzinę. Kiedy na jednym z nich zauważyłem, że do odjazdu pociągu pozostało 5 minut, zacząłem biec na dworzec. Kondycja słaba, maseczka FFP3 na twarzy, dlatego na peron wbiegłem spocony i zziajany. Zegar spieszył o ponad 10 minut i bieg był zupełnie niepotrzebny. Stałem więc w przejściu podziemnym chroniąc się przed zimnym wiatrem, aż z megafonu zabrzmiał zapowiedź „Pociąg Katowice – Oświęcim przyjedzie opóźniony o 20 minut. Opóźnienie może ulec zmianie”.
Oczekiwanie skróciłem sobie krótkim spacerem do znanej przewiązki nad ulicą Powstańców łączącej kamienice po obu stronach ulicy. Światło nie pozwalało na dobre zdjęcia. Pojawiły się grupy agresywnej młodzieży, pracownicy któregoś z zakładów wszyscy jak jeden mąż obcięci na zero, stary tramwaj pojechał spod dworca w stronę Sosnowca. Przygnębiające miasto.
Po kilkunastu minutach wróciłem na peron. Za chwilę kolejna zapowiedź z megafonu: „Opóźniony pociąg z Oświęcimia do Katowic wjedzie na peron …”. Wkurw..iłem się, bo zdałem sobie sprawę, że poprzednio musiałem się przesłyszeć i będę musiał jechać do Katowic, aby tam czekać ponad półtorej godziny na kolejny pociąg do Oświęcimia, bo w Mysłowicach nie mam zamiaru siedzieć ani minuty dłużej niż trzeba. Popatrzyłem na rozkład jazdy – według rozkładu pociągi Oświęcim – Katowice i Katowice – Oświęcim musiały się mijać, ale nie widziałem żadnego z nich.
Załamany siedzę i dzwoni do domu, że przyjadę później. Po kilku minutach z megafonu rozlega się głos: „Opóźniony pociąg z Oświęcimia do Katowic wjedzie na peron …”. Kamień spada mi z serca – nie przesłyszałem się, po prostu oba pociągi są opóźnione. W końcu pociąg wjeźdża na peron. Kupuję bilet u konduktorki. Koszt 6 złotych, w pociągu EN57 dużo ludzi, tym razem wszyscy w maseczkach. Zajmuję miejsce w wagonie, gdzie obłożenie jest najmniejsze.
Po dotarciu do Oświęcimia zmieniam maseczkę na jednorazową i pieszo wracam do domu.