Jak podaje strona czechoturism.com, Opawa nazywana jest białą perłą Śląska. Miasto rzeczywiście pozytywnie wyróżnia się na tle innych, brzydkich czeskich miast Śląska Cieszyńskiego, ale nazywanie go perłą Śląska świadczy o totalnym bezguściu Czechów. Zresztą przykładów świadczących o bezguściu tego narodu jest w tym mieście więcej.
W Opawie są dwie stacje kolejowe Opava-Východ i Opava-Západ. Ta pierwsza wielokrotnie była zasłużenie nagradzana w konkursach na najpiękniejszą czeską stację kolejową i poświęciłem jej osobny artykuł, natomiast stacja Opava-Západ wygląda fatalnie.
Pociągiem z Czeskiego Cieszyna lub stacji Ostrava-Svinov dojedziemy do stacji Opava-Východ, skąd bardzo łatwo dojść do centrum miasta. Wystarczy tylko przejść przez główną ulicę, a później przez niewielki, całkiem przyjemny park (sady Svobody). Kiedy naszym oczom ukaże się Obecní dům, skręcamy na deptak (ulica Ostrožná). Deptak też niczego sobie, w ciągu pięciu minut dojdziemy do jednego z dwóch rynków – Górnego Rynku. Z jednej strony rynku stoi bardzo ładny ratusz, z drugiej Teatr Śląski. Dobre wrażenie psuje okropne centrum handlowe, zupełnie niepasujące do tego miejsca.
Z Górnego Rynku jest tylko kilka minut spaceru do drugiego rynku – Dolnego Rynku. Po drodze mijamy wyjątkowo nieudaną ozdobę – palmy w centrum Opawy. Jak można wymyślić coś tak kiczowatego? Ale to nie koniec niemiłych niespodzianek. Dolny Rynek na pierwszy rzut oka wygląda ładniej niż zwiedzony wcześniej. Fotogeniczny kościół św. Wojciecha kryjący z tyłu archiwum. Ładne kamienice. Wystarczy jednak rzut oka na płytę rynku, a tam rzeźba dinozaura – poniżej dna. Nic, tylko się śmiać. Albo płakać.
I to by było na tyle, jeśli chodzi o główne atrakcje. W centrum miasta zadbane kamienice mieszają się ze wstrętnymi budowlami socjalistycznymi, a z miejsc polecanych przez inne przewodniki dałoby się jedynie wybrać Muzeum Śląska – podobno najstarsze muzeum w Republice Czeskiej. Miłośnicy komunikacji miejskiej chwalą sobie przejażdżki opawskimi trolejbusami.
Opawa to miasto liczące ok. 60 tysięcy mieszkańców. Posiada między innymi własny uniwersytet. Niestety, trudno znaleźć niedrogie noclegi i niedrogie lokale gastronomiczne, zachęcające choćby wyglądem do wejścia, choć z tym w całych Czechach jest kiepsko. Jedyne, co zjadłem, to bagietka w piekarni naprzeciwko dworca Opava-Východ. Co mnie uderzyło w mieście – nawet w dzień roboczy w godzinach szczytu w centrum było dużo mniej samochodów niż w polskich miastach podobnej wielkości. Było dużo spokojniej, a ludzie tak się nie spieszyli. Takie mam odczucia.
Pomimo wad i kiczu Opawę mogę polecić na jednodniową wycieczkę. Nie ma tu jakichś fajerwerków, ale można spokojnie pospacerować całą rodziną. Na pewno jest ładniej niż choćby w Boguminie, Karwinie, czy w tak przereklamowanym Karniowie.
Zapraszam do śledzenia naszego profilu na Facebooku. Będzie mi bardzo miło, jeśli udostępnisz ten post znajomym lub dodasz odnośnik do mojego bloga 🙂 A TUTAJ zamieściłem spis najciekawszych artykułów na blogu – na pewno znajdziesz coś dla siebie.