Nysa to jedno z największych miast województwa opolskiego, miasto w znacznym stopniu zniszczone po wkroczeniu Armii Czerwonej podczas drugiej wojny światowej. Do dziś zachowały się tylko nieliczne ślady dawnej świetności, dlatego trudno obiektywnie oceniać urodę tego miasta. Do Nysy wybrałem się na kilka godzin podczas wycieczki po Opolszczyźnie. Co mnie zaskoczyło – miasto tętniące życiem, sporo ludzi na ulicach, przyjemna atmosfera. Niestety, nazywanie Nysy „Śląskim Rzymem” to gruba przesada.
Dworzec kolejowy położony jest około 10-15 minut piechotą od rynku. Dworzec jest zaniedbany, zaskakująco mały, w środku oprócz kas nie ma nic, nawet toalet. Toalet nie uświadczymy również na dworcu autobusowym w przylegającym budynku. Pasażerom obu dworców służy jeden toi-toi. Z dworca do centrum łatwo dojść, brak planu miasta nie powinien być wielką przeszkodą.
Zobacz również:
Prudnik – zwiedzanie miasta
Opole na jeden dzień pociągiem
Głogówek – wrażenia z miasta
Kierunek marszu wskazuje nam widoczna z daleka biała Wieża Bramy Wrocławskiej. Zabytkowa wieża z XIV w. o wysokości około 30 metrów była dawniej połączona z murami miejskimi, później mury rozebrano, a wieżę wielokrotnie przebudowywano. Wieża doskonale widoczna jest z ulicy Kolejowej, jak i z Rynku. W drodze do Wieży Bramy Wrocławskiej mijamy niewielki park oraz budynek Urzędu Miejskiego, który jednak nie wygląda zbyt ładnie.
Dalej możemy iść w stronę Rynku ulicą Wrocławską, albo skręcić w ulicę Daniela Chodowskiego, gdzie stoi nieduży, całkiem ładny kościół zielonoświątkowców. Od strony tego kościoła można iść chyba w pięć stron, nie będę niczego szczegółowo opisywał. Większość zabudowy to bloki, natomiast mnie udało się dojść do Rynku Solnego – zaskakująco ładnego miejsca z Zespołem Jezuickim, czyli Seminarium św. Anny, Colegium, Gimnazjum Jezuickim, Kościołem pw. Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny oraz Domem Macierzystym Zgromadzenia Sióstr św. Elżbiety. Całość mogę polecić.
Stamtąd poszedłem w stronę Rynku, gdzie na tle zabudowy wyróżnia się majestatyczna Bazylika pw. św. Jakuba i Agnieszki z dzwonnicą, przypominająca dawne czasy świetności Nysy. Szczegółowy opis bazyliki można znaleźć na stronie informacji turystycznej, więc nie będę się powtarzał. W dzwonnicy mieści się też udostępniony do zwiedzania skarbiec św. Jakuba. Jeszcze przed wejściem na rynek nie da się przeoczyć fontanny Trytona. Godny uwagi jest także ratusz z odbudowaną wieżą. Wieża została udostępniona turystom, wjazd na taras widokowy kosztował w 2015 roku 5 złotych dla osób dorosłych. W czasie mojej wizyty trwał remont płyty Rynku, przy bazylice można było usiąść na kilku ławkach. Przyznam szczerze, że nie zwróciłem uwagi na niepozorną Piękną Studnię, położenie słońca uniemożliwiło mi też sfotografowanie najpiękniejszych kamienic na Rynku.
Blisko Rynku widać Wieżę Bramy Ziębickiej, stojącą w środku dużego ronda. Wzniesiona w połowie XIV wieku, podobnie jak Wieża Bramy Wrocławskiej była połączona z murami miejskimi. Obecnie w sezonie letnim udostępniona do zwiedzania, pełni też funkcję wieży widokowej. Do wieży prowadzi przyjemny deptak – ulica Bolesława Krzywoustego z licznymi ławeczkami.
Spod Wieży Bramy Ziębickiej kilka kroków do Bastionu św. Jadwigi – pięknie odnowionego miejsca, podobno wizytówki Nysy. Bastion z dwóch trzech stron otoczony garażami, ukazuje swoje piękno, kiedy zobaczymy plac przed wejściem – nowa kostka brukowa, ławeczki, żywe kolory. Widać, że nie oszczędzano. Przy bastionie działa restauracja i punkt informacji turystycznej. Dostępna jest też trasa turystyczna, zwiedzanie należy jednak uzgodnić z pracownikiem punktu informacji turystycznej. Ja wszedłem do innego, otwartego wejścia. Po wejściu na piętro zauważyłem rząd krzeseł z projektorem i ciemność. Poszukując wejścia do najważniejszej części bastionu minąłem biuro jakiejś firmy lub konserwatorów, wywołując wśród nich popłoch. Jeden wyskoczył na korytarz, wyjaśniając mi, iż trafiłem do niewłaściwego miejsca. Miałem mało czasu, nie chciało mi się załatwiać formalności, więc na koniec zrezygnowałem ze zwiedzania. Jeżeli jednak macie czas, a najlepiej jeżeli przyjeżdżacie jako grupa zwiedzających, zwiedzanie nie może się obejść bez tego miejsca.
Niedaleko Wieży Bramy Ziębickiej stoi zabytkowy budynek poczty z początku XX wieku, idąc dalej ulicą Mostową dojdziemy do mostu na rzece Nysie Kłodzkiej. Na moście zamontowano lunetę, po przejściu mostu w zasadzie kończy się centrum, a zaczynają blokowiska.
Nysa może się też pochwalić przyjemnymi parkami. Mnie najbardziej przypadł do gustu park z Aleją Duńczyków prowadzącą do Stawu Łódkowego i Fortu Wodnego. Aleja ze starą kostką chodnikową ma specyficzny klimat, fort również warto zobaczyć choćby na chwilę. Dobrze wygląda również park prowadzący z centrum do terenów przy dworcu kolejowym (Aleja Lompego), choć nie jest tak duży jak wspomniany wcześniej. Miejsca idealne na spokojne spacery, szczególnie przy jesiennej pogodzie.
Z braku czasu zrezygnowałem ze zwiedzania pozostałości po fortyfikacjach i obwarowaniach, rozrzuconych po dość dużym obszarze. Podobno warto to wszystko zobaczyć.
Nysa bardzo dobrze wypada pod względem lokali gastronomicznych – każdy znajdzie tu coś dla siebie. Gdybym miał więcej czasu, poszedłbym na obiad do restauracji „Pychotka” przy Rynku oraz do czegoś pomiędzy barem kanapkowym a cukiernią o nazwie Fanaberia w drodze z Rynku do dworca kolejowego.
Duży plus za szalety miejskie – trzy szalety publiczne w centrum miasta (skorzystanie 1 zł), ponadto toaleta z zamkiem wrzutowym (2 zł) w kawiarni w budynku ratusza. Tym bardziej dziwi brak toalety przy dworcu kolejowym. Szalet przy Alei Lompy i ulicy Moniuszki, przy skrzyżowaniu z Prudnicką i Celną na wysokim poziomie (nieprzystosowany jednak dla osób niepełnosprawnych), znacznie gorzej wypada mały szalecik przy ulicy Mostowej. Trzeciego szaletu przy ulicy Emilii Gierczak nie widziałem. Dojścia do szaletów dobrze oznaczone.
Stosunkowo duży wybór noclegów, od schroniska młodzieżowego Pod Ziębickim Lwem (1,5 km od centrum miasta) po dość drogie hotele.
Ponadto Nysa może zaoferować szerokie możliwości aktywnego wypoczynku nad Jeziorem Nyskim i niedalekim Jeziorem Otmuchowskim.
Nysa to także doskonała baza wypadowa – łatwo dojedziemy stąd do Otmuchowa, Paczkowa, Złotego Stoku (busy), Prudnika, Grodkowa Śląskiego, Brzegu i Opola (kolej). Wadą jest mała liczba połączeń kolejowych.
Kiedy odjeżdżałem z Nysy, żałowałem, że na zwiedzanie tego miasta poświęciłem za mało czasu. Byłem tam niecałe 4 godziny, przed przyjazdem obawiałem się, iż będę się nudził. Nic takiego nie miało miejsca. Zwiedzałem intensywnie. Z powodu zniszczeń trudno nazwać to miejsce pięknym miastem, jednak w wielu aspektach Nysa pozytywnie zaskakuje. To kolejne z polskich miast, które śmiało mogę polecić swoim czytelnikom.
Zapraszam do śledzenia naszego profilu na Facebooku. Będzie mi bardzo miło, jeśli udostępnisz ten post znajomym lub dodasz odnośnik do mojego bloga 🙂