Podczas ostatniej podróży czekał mnie powrót nocnym pociągiem z Gdyni. Postanowiłem po raz pierwszy w historii moich podróży PKP Intercity wydać pieniądze na miejsce w wagonie z miejscami do leżenia (popularna „kuszetka”).
Zobacz również:
Podróż pociągiem po Polsce – przewodnik dla pasażerów
Tanie podróże z PKP Intercity – przegląd ofert i promocji
EIC Premium II klasa – wrażenia
Flirt I klasa – wrażenia
Flirt II klasa – wrażenia
Jak wyglądają pociągi TLK – fotoprzewodnik
Jak wyglądają pociągi IC – fotoprzewodnik
Były cztery powody mojej rozrzutności – byłem zmęczony po podróży, chciałem przetestować kuszetkę, bałem się o bezpieczeństwo w nocnym pociągu PKP Intercity i obawiałem się tłumów, ponieważ podróż miała miejsce w nocy z piątku na sobotę.
Planowałem jechać pociągiem TLK Pogoria z Gdyni do Katowic. Bilet kupowałem niecałe dwa tygodnie wcześniej – wagon sypialny i kuszetka zwykle wyprzedane są już miesiąc przed planowaną podróżą, ale w przypadku pociągu TLK Pogoria znalazły się wolne miejsca.
W systemie sprzedaży widniało miejsce w przedziale 3-osobowym z pościelą, co oznaczało, że za kuszetkę pojedzie wagon sypialny. To nic nowego w PKP Intercity, bowiem brakuje wagonów z miejscami do leżenia i w ich miejsce wysyłane są wagony sypialne. Dla podróżnych to dobra wiadomość, bo zamiast jechać w przedziale 6-osobowym, jedziemy w przedziale 3-osobowym. Za miejsce w kuszetce 63 złote – drogo, lecz jeśli porównamy ceny noclegów w czerwcu, wyjdzie na jedno, bo przecież rano jesteśmy w innym mieście.
Niestety, udało mi się trafić tylko na górne miejsce. Mierzę około 185 cm wzrostu i jako osoba wysoka obawiałem się komfortu podróży. Jak się okazało, słusznie.
Według rozkładu jazdy podróż miałem rozpocząć o 21:07 w Gdyni i zakończyć o 5:54 w Katowicach. W sam raz, aby się wyspać.
Pociąg TLK Pogoria podjechał na peron dworca Gdynia Główna o 20:58. Mój wagon jechał jako pierwszy za lokomotywą. Zgodnie z oczekiwaniami przyjechał wagon sypialny. Już na początku podróży zdenerwowałem konwojenta, bowiem przez pomyłkę wręczyłem mu inny bilet. Ale nic, szybko znalazłem właściwy i wsiadłem do wagonu.
Wagon sypialny, choć starszego typu, wyglądał nieźle. Korytarz wyłożony dywanem, czysto, przedziały niczego sobie.
Znalezienie przedziału nie było trudne. W środku drabinka, wieszaki na ubrania, umywalka, lustro i półki na bagaż – standardowe wyposażenie wagonu sypialnego. Kuszetka z pościelą oznaczała pościel i koc. Z początku na górze było cieplutko i przyjemnie.
Po drabince wspiąłem się na górną leżankę. I tu czar prysł – miejsca było bardzo mało. Z jednej strony trudno się dziwić, z drugiej wiadomo, człowiek chce się wyspać, a tu trudno zająć wygodną pozycję. Z początku bałem się, że spadnę z łóżka, dopiero konwojent wagonu pokazał mi, jak postawić tzw. balustradę, skutecznie zabezpieczającą przed upadkiem.
Pociąg ruszył. W Gdańsku dosiadło się sympatyczne, starsze małżeństwo jadące do Pszczyny. W wagonie z miejscami do leżenia, nawet jeżeli w ramach tej usługi jedzie wagon sypialny, nie ma podziału na przedziały męskie i damskie. Przedział można zamknąć od środka.
Chociaż byłem zmęczony, nie mogłem zasnąć. Słyszałem trąbienie lokomotywy i przez cały czas nie mogłem pozbyć się myśli, co będzie w razie wypadku. Przecież mnie tam zgniecie albo utknę i zginę w męczarniach.
W końcu zasnąłem gdzieś za Tczewem. Nie było wygodnie, w nocy budziłem się wielokrotnie i znów zasypiałem. Szczęśliwie nie musiałem wychodzić do ubikacji ani nie łapały mnie skurcze, pomimo niewygodnej pozycji. Około 4:00 zrobiło się zimno.
Konwojent obudził mnie w Będzinie, informując, że za 20 minut dojedziemy do Katowic. Na dworze było jasno. Poszedłem do toalety umyć zęby. Toaleta przyzwoita – czysta, choć bez rewelacji. Na korytarzu część podróżnych oczekiwała na przyjazd do Katowic. Zdziwiło mnie, że w większości byli to młodzi ludzie w wieku 18-22 lat. Myślałem, że tacy oszczędzają, gdzie tylko się da.
Podróż zakończyłem planowo o 5:54 w Katowicach. Była to moja pierwsza podróż wagonem sypialnym lub kuszetką PKP Intercity. Niestety, nie wyspałem się i byłem zmęczony, jak po nocy w wagonie z przedziałami. Na plus bezpieczeństwo – nie obawiałem się o bagaż.
Co do konwojenta i serwisu nie mam zastrzeżeń, natomiast nie polecam górnego miejsca i chodzi tu zarówno o klasyczny wagon z miejscami do leżenia, jak i wagon sypialny. Jest tam bardzo mało miejsca i na pewno lepiej zrobicie, jeśli wykupicie miejsce na dolnej leżance lub leżance środkowej, pomiędzy dolną a górną. Jeśli chodzi o mnie, to żałowałem tych 63 złotych.
Oczywiście nie jest to wina PKP Intercity, po prostu tak jest w każdym wagonie sypialnym. Jestem wysoki, ale nie należę do osób otyłych, natomiast mniejsze osoby (155-170 cm) wzrostu powinny być zadowolone nawet z górnego miejsca.
Gdybym w przyszłości miał jechać pociągiem TLK Pogoria PKP Intercity nad morze lub z powrotem, raczej wybiorę wagon bezprzedziałowy (w wakacje nie kursuje). Kuszetka tylko, jeżeli będzie wolna dolna leżanka.
Zapraszam do śledzenia naszego profilu na Facebooku. Będzie mi bardzo miło, jeśli udostępnisz ten post znajomym lub dodasz odnośnik do mojego bloga 🙂